żółta krecha – Chęciny – Wierna Rzeka

W sobotę na niebie zagościło słońce w całej swej okazałości. Nie było przesadnie ciepło, ale można było poczuć początek wiosny.

Przeważnie w taką sobotę, Ukochana przygotowuje mi moc atrakcji związanych z pracami na działce. No a w pierwszy tak wiosenny dzień, można mówić o kumulacji.
Uporałem się z czym tylko się dało, a końcówkę dnia przeznaczyłem na delikatny rowerowy relaksik.

W ten dzień już nie było mowy o wielkich wyprawach, więc na tapetę wziąłem króciutki, żółty szlak pieszy, łączący Chęciny z miejscowością Wierna Rzeka.

Trasa licząca niecałe 20 km wydawała się banalnie prosta, i w zasadzie taka była.

KLIKNIJ NA MAPĘ >>>

checin

Późnym popołudniem wylądowałem w Chęcinach.
Wreszcie udało mi się odnaleźć miejsce startowe szlaków. Zostało ono przeniesione z Rynku głównego na plac Żeromskiego, znajdujący się na północy, dwie ulice dalej.

100

Generalnie szlak czerwony i niebieski jest oznakowany od samego startu, za to ten żółty szlak, to potężna porażka. Może jestem rozpieszczony przejechanymi do tej pory szlakami i czepiam się, ale oznakowanie drogi turystycznej w lesie raz na pół kilometra, to delikatna przesada :-(

Jeśli chodzi o trudność przejechanie tej żółtej krechy, to sympatycy niedzielnych przejażdżek rowerowych mocno się spocą, bo na 20 km jest 450m przewyższeń. Niemniej, szlak uważam za bardzo fajny z małym wyjątkiem… ale o tym później.

W samych Chęcinach są ruiny zamku, więc atrakcja pierwsza klasa. Można spędzić tu kilka wzniosłych chwil i upajać się widokami z zamkowej baszty.

101

Za Chęcinami pierwszą poważną przeszkodę napotkałem podczas podjazdu na wzgórze Glinianki. Akurat odbywała się tam zrywka lasu i przez 200m trzebabyło powalczyć z leżącymi wszędzie badylami.

103

Na szczęście, ta leśna ekipa ma szacunek dla turystów i poza ich obszarem działań, szlak jest uporządkowany. Są badyle, ale nie zakłócają radości w odbiorze otoczenia.

104

Tycie, białe kwiatuszki… kolejny przejaw wiosny.

105

Na Jedlnicy zaczął się lekki koszmar i zajawka tego, co mnie czekało później – CIERNIE.
Mam szeroką kierę, więc załapałem kilka poważnych zarysowań na dłoniach

106

Tuż przed Miedzianką upajałem się budzącą do życia przyrodą. Trochę w lesie…

107

…i trochę na polach.
Tu na chwilę się zatrzymałem, wdychając niezwykle pachnące powietrze i wchłaniając polne dźwięki, nie zakłócone niczym zbędnym.

108

Miedzianka to kolejny mocny punkt tego szlaku.

109

Sama w sobie jest okazałą górą, z której rozpościera się 360 stopni naprawdę fajnej panoramy.
Jest widok na kopalnię wapienia, na inne górki, a ja w bonusie miałem jeszcze zachód słońca.

110

Miedzianka skrywa jeszcze jedną ciekawostkę – skalną grotę.

111

Można do nie się wczołgać, ale lepiej tego nie robić, bo są tam małe nietoperze, których nie ma sensu stresować.

112

113

Widok z Miedzianki.

114

Obok Miedzianki jest nieczynne wyrobisko skalne, do którego prowadzi właśnie żółta krecha.

115

Szlak od tego miejsca w zasadzie przybliżał mnie ku końcowi. Przed metą jest jeszcze jedna góra – Wesołowska.
Nie jest to jakaś okazała góra, ale wejście na nią było prawie niemożliwe.
Drogę na szczyt odcina ściana gęstych cierni. Przedarcie się na odcinku ok. 1 km zajęło mi półtorej godziny. Może dla pieszego turysty nie ma większego problemu, pod warunkiem, że ma się solidne ciuchy, ale turystyka rowerowa w tym miejscu wymaga cholernej wytrwałości.

116

Kiedy przedarłem się przez grubą ścianę tych przeklętych krzaczysków byłem z siebie dumny. Z radości okazałem im symbol mojego zwycięstwa.

117

Niestety, szybko spokorniałem, gdy na mojej drodze pojawiła się jeszcze gęściejsza ściana cierni. Lekko mnie to zirytowało. Ciągle szukałem jakiejś alternatywnej drogi lecz na próżno.

118

Wręcz zmasakrowany dotarłem na szczyt góry Wesołowska.
Nic ciekawego!!!
Gdyby nie fakt, że jestem zawziętym bydlakiem, to pewnie dawno byłbym w domu, a tak, w dalszej swojej drodze mordowałem się z chaszczami .

119

Z Wesołowkiej można zejść jedynie bardzo stromym zejściem, nafaszerowanym niczym innym jak cierniami. Inne możliwości zejścia były niemożliwe.

120

W końcu dotarłem do miejscowości Wierna Rzeka.
Gdyby ominąć sprytnie ostatnią górę, można ten szlak uznać na naprawdę fajny. Fatalne oznakowanie tej trasy, które prawie nie istnieje, rekompensuje nawigacja turystyczna, którą ma wgraną na telefon każdy wytrawny turysta.
Było też trochę zabawy. Z góry Glinianka i Jedlnica zaliczyłem porządne zjazdy enduro.

121

Na koniec wklejam kapliczkę tej wyprawy.

130