pomaganie marzeniom

Lubię kiedy marzenia się spełniają.
Oczywiście, marzenia same z siebie raczej się nie spełniają. Trzeba im pomóc, co jest dodatkowo przyjemnym zajęciem.
Pomaganie marzeniom by się spełniały – brzmi fenomenalnie. Nawet jak się nie spełnią, to i tak jest pięknie.

Marzenie, o którym tak sobie teraz piszę, to desant tajnej załogi w Kazimierzu Dolnym. To marzenie akurat się spełniło, więc radość była podwójna.
Jako królik doświadczalny w dziedzinie przyjmowania spełnionych marzeń informuję, że podwójna radość jest fajna… lepsza od pojedynczej, której z zasady nic nie brakuje. Ale podwójna ma swoisty wymiar i łapanie jej ładuje duszę mocą.

Kazimierz Dolny, jak i nieopodal leżący Mięćmierz, jest dla mnie składową wielu sentymentów. Lubię tam karmić się klimatem, a podczas tej wyprawy, miałem szczęście dzielić się tym z odpowiednimi ludźmi.

Tak naprawdę, przygodę swoją zaczęliśmy już w Kielcach.
Umówiliśmy się, że jedyna zasada jaka nas dotyczy, to brak zasad.
Był to luz w pełnym tego słowa znaczeniu.

Wylądowaliśmy w Puławach i z tego miejsca, naszym środkiem transportu, jak i nośnikiem sporej przyjemności, był rower.

To była końcówka marca. Słoneczna pogoda była specjalnie zamówiona.

Dalej już nic nie piszę, bo zdjęcia same opowiedzą tę historię :-)

(zdjęcia robiła cała ekipa)

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

14_1

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

25_1

25_2

26

27

27_1

28

29

30

31

31_1

32

33

34

35

36

37

38

39

40

41

42

43

44

45

46

47

48

49

50

Na koniec kapliczka tej krótkiej wycieczki i ślad trasy.

51

 

KLIKNIJ NA MAPĘ >>>

52