Zima podobno odpuszcza. Płakać nie zamierzam, bo przecież zbliża się lepsze.
Wraz z Miko wybraliśmy się do lasu, aby na własnej skórze przekonać się o tym fakcie.
Przechodząc obok pasieki usłyszeliśmy przyjemne bzyczenie… nie mylić z bzykaniem ;-)
Skoro pszczółki wyskoczyły rozprostować skrzydełka, to może faktycznie wiosna wygania precz swoją zimną siostrę… zobaczymy.
MIKO
Ten mały człowiek coraz bardziej mnie fascynuje… każdego dnia odkrywam to, że jest niezwykły.
Jestem ojcem… to dosyć paskudna rola w niektórych momentach. Ale przez to, że nie daję mu taryfy ulgowej, w niektórych dziedzinach zaczyna mnie zaskakiwać… i widzę jak wielką radość mu to sprawia.
Zegar tyka.
Niedawno Miko przeżył swoje małe święto… blacha na kark. Oby paki dożył stosunkowo godnie, grzecznie… ale nie za grzecznie.
Wpierw oficjalnie uczciliśmy to wydarzenie (2013.03.15).
W święta zrobiliśmy powtórkę, co Mikołajowi pasowało. Bo co może być lepszego od przyjęcia urodzinowego?… podwójne przyjęcie urodzinowe ;-)
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.