Zaraz po zimie przyszło lato… wszystko się to stało z pominięciem pani wiosny. Choć nie wykluczone, że to sama pani wiosna tak tchnęła ciepłem znużonych zimnem ludków.
Jest ciepło… postanowiłem nasycić się tą chwilą chwytając badyle i ruszając przed siebie.
Nogi zaprowadziły mnie na wiśniówkę… na czynne i nieczynne wyrobisko skalne…
W takich miejscach jak to, zaczyna się wielka przygoda zwana „budownictwem”.
Wyrobisko jest nadal czynne i chyba 24 godz. na dobę. Przynajmniej teraz, gdy rozpoczął się sezon ogórkowy dla budowlańców.
Potem, moje sprytne nogi zaprowadziły mnie do (już nieaktywnej) kopalni kruszywa, sukcesywnie zasypywaną przez odpady pochodzące od jej młodszej siostry.
Szkoda, że ktoś wpadł na pomysł zrównania tego miejsca ze szczytami wyrobiska.
Statystyka:
odcinek – 15,6 km
czas – 3:10 godz.
spalone – 2460 kcal… miejscami tempo było ok i trochę wspinaczki niskogórskiej ;-)
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.