jeżyny

Jak powiedziałem tak zrobiłem. Rzuciłem wszystko i poszedłem.
Ziemia kręciła się we właściwą stronę, słońce nadal świeciło… czyli świat się nie zawalił. Chyba częściej będę robił sobie wagary. :-)
Od kilku tygodni mieszkamy na obrzeżach Kielc. By nie powiedzieć, że na wsi. Ale tego się nie wstydzę bo mam takie widoki za oknem (mniej, więcej).

100

Więc… szedłem ubrany w technologicznie zaawansowaną odzież (jestem na tym punkcie zboczony). ;-) Doszedłem do takich krzaczków.

101

Szybko pomyślałem o nalewce z tych czarnych perełek.
Powrót do domu. Zmiana szpanerskich ciuchów na oldschool-owe jeans-y i koszulkę, kijaszek do odpędzania nieprzyjacielskiej zwierzyny.

102

Zbierając jeżyny myślałem o lesie. Że tak naprawdę las daje. Tylko, że trzeba ładnie ‚poprosić’. Las da ci schronienie w postaci domu, ogrzeje cię, ubierze, wyleczy i nakarmi przez cały rok… i wszystko czyste ekologicznie. Czy coś jeszcze potrzebne jest człowiekowi do szczęścia?

Podczas tej małej wyprawy po surowiec do nalewki uderzyła mnie fala zapachów, którymi ostatnio się zachwycam, dźwięków, barw.
Spotkałem ludzi, którzy chcą rozmawiać bo taki zwyczaj panuje w tej okolicy. Dialogi toczą się pomiędzy zwykłym ‚dzień dobry’ i historiami z życia.

Statystyka:
2L jeżyn = ok 4L nalewki :-)