Robię sobie w najlepsze zakupy w sklepie, a tu Witek dzwoni i mówi że za chwilę coś mi pokaże. Domyśliłem się o co chodzi. Wiktor od dawna planował pożyczyć od swojego szefa motor. Wychodzę na ulicę i słyszę ryk motocyklowego silnika. Ogromny jednośladowy wehikuł. Silnik o pojemności 1200 cm3. Jeździec przejechał dumnie wiedząc, że to właśnie na niego wszyscy teraz patrzą. I ja na niego ślepiłem i dostrzegłem, że to nie był Witek. Gdy opadł pył na horyzoncie pojawiła się smukła sylwetka motocyklisty. Do mych uszu dobiegał dźwięk nieco niższy w tonach od tego, który wydają krwiożercze insekty. To właśnie był Wiktor. Nikt nie patrzył w jego stronę prócz mnie. Ja byłem dumny z tego gościa.
Po chwili siedziałem na blaszanym rumaku. Dwustu metrowa wycieczka w zupełności wystarczyła do tego by ożywić marzenie śpiące w najciemniejszych czeluściach mojego umysłu.
To wystarczyło by narodził się Easy Rider :-)
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.