Słoneczny dzień. Rodzinka w samochód i do Sielpi nad wodę. Ja generalnie nie korzystam bogactwa kąpieli słonecznej. Dlatego na plaży siedzę sobie pod parasolem na leżaczku, czytam książkę i czasem popijam zimne piwko, jak żonka chętna poprowadzić samochód w powrotnej drodze… ale żonka zawsze jest niechętna :-).
Mój mały człowiek trochę wyrósł od ostatniego razu kiedy z nim byłem na plaży i w zasadzie po mojej stronie stanęło zająć go jakimś męskim zajęciem podczas naszego wypoczynku. Przyznam się, że nie byłem na to przygotowany. Kiedyś wystarczyło pokazać mu wodę i było pięknie przez godzinę. Teraz Miko staje się facetem. Im więcej mu przekażę, tym mniej straci czasu na odkrywanie prochu. Dam mu początek drogi. Dalej pójdzie sam… silny i mądry.
Zacząłem od wykładu na temat plażowej architektury imitującej średniowieczne budowle.
Wyjaśniłem arkana konstrukcji sklepieniowych.
– Tato… nie interesuje mnie to o czym do mnie mówisz… ja chcę żeby były armaty, flagi i żeby woda ze środka wypływała.
– ale….eeee…. yyy…. dziękuję :-)
Wieczorem czas płynął pod banderą polskiego sportu.
Spotkałem się z Witkiem i Marcinem by wspierać duchowo polskich sportowców.
Zaczęliśmy od kilku piwek, a potem skupiliśmy się na Robercie Kubicy. Piękne zwycięstwo.
Następny w kolejce ustawił się meczyk… Polska – Niemcy.
Porażka ale nie do końca. Dwa piękne gole strzelił Łukasz Podolski. Polak grający w germańskich barwach. Należy się cieszyć z kolejnego triumfu polaka tułającego się za granicą… odnalazł się i jest w tym co robi cholernie dobry. Traf chciał, że pokazał to na meczu z rodakami. Ale pretensje polscy zawodnicy mogą mieć tylko do siebie.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.