fuck… my television set is dead!
– ok… chuj z nim – chciało by się rzec.
Poszedł z dymem. Nawet było zjawiskowo. :-) Na imię było mu ELEMIS.
Kłującą w uszy ciszę przerwało pytanie z drugiego pokoju: w jaki sposób obejrzę ‚M jak miłość’?
– nic się nie martw kochanie – odparłem jako ten, który ma za zadanie zapewnić bezpieczeństwo i luksus w rodzinie – zaraz kupię drugi.
Samochód. Kluczyk w stacyjkę. Gaz do dechy. Sklep nie dla idiotów.
– dzień dobry… chciałem kupić telewizor.
– jasne… proszę sobie wybrać – zaproponował z niegasnącym uśmiechem sprzedawca.
W myślach powróciłem do czasów kiedy zawitał do nas nieżyjący już ELEMIS. Lata osiemdziesiąte. Sklep Unitra. Kolejka. Rzucili kilka sztuk. Kiedy nastała moja kolej na zakup zostało tylko trzy sztuki w magazynie. Wszystkie ELEMIS. Wszystkie nowe i wymarzone…
Teraz stoję przed ścianą telewizorów. Zacząłem bacznie czytać informacje na temat pierwszego. Ready HD, kontrast, tyle i tyle wejść HDMI, rozmiar w calach, kąt widzenia itd. Przy szóstym telewizorze już nic nie kumałem.
Pan sprzedawca zaczyna mi coś wyjaśniać ale mówił jakimś dziwnym językiem chyba. Zastanawiałem się czy mnie przypadkiem nie obraża. Wiecie jak to jest jak się jedzie do innego kraju gdzie nikogo nie rozumiesz. Wtedy obcy coś do ciebie mówią i się śmieją. A ty śmiejesz się razem z nimi, że niby wiesz o co chodzi. Ale lepiej byś nie wiedział :-)
Wyszedłem z miejsca gdzie miejsca dla idiotów nie ma. Nie przyniosłem do domu zdobyczy. Zamknęło się okno na świat. Za to otworzył się świat pełen możliwości. Rozmowa z rodziną, radio które cię nie absorbuje, a jednak wypełnia dźwiękiem otoczenie, książka, spacer…
ehhh… gdzie te czasy kiedy w sklepie był tylko jeden model telewizora? :-)